A Hawk and a Hacksaw po raz drugi zagrali w Pardon, To Tu. Po raz drugi tylko we dwoje.
W przeciwieństwie do poprzedniego koncertu, teraz Jeremy Barnes i Heather Trost zaprezentowali przekrojowy zestaw utworów. Od najstarszych, do najnowszych z You Have Gone to the Other World. Pojawiła się też nowość - bardzo rozbudowany utwór na santur i skrzypce, przypominający jednocześnie Bałkany, muzykę chasydzką i Centralną Azję. Jeśli w taką stronę pójdą na następnej płycie, będę więcej niż zadowolony. Znów zniewalająco wyszło No Rest For the Wicked z wyciąganiem strun przez Heather. Szkoda trochę, że tylko zajawili Uskudar,
Mam wrażenie, że ten koncert był dużo swobodniejszy. Heather i Jeremy grają jak jeden organizm, wystarczą tylko ukradkowe spojrzenia, by zmienić rytm czy melodię. Pozwalali sobie łączyć kilka utworów w jeden, dość rzadko przerywając granie. Dzięki temu mocniej dało się porwać tej ich lekko surrealistycznej muzyce.
Ponownie na koniec zagrali poza sceną. Ludzi tym razem przyszło mniej, więc nie stali w otoczeniu publiczności, lecz znaleźli sobie miejsce z tyłu sali, za rzędami krzeseł (to kolejna różnica między tymi występami). A jak tam zagrali czardasz i na sam koniec przeszywające Lassu z Delivrance, to chciałoby się, by ta noc nie miała końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz