czwartek, 31 lipca 2014

Taksim

Na tegoroczną Globalticę (relacja już jest) pojechałem z Taksim Andrzeja Stasiuka w torbie i mocnym postanowieniem skończenia lektury. Niestety, nie udało się, zatrzymałem się w okolicach setnej strony tego opisu umierającego świata, pięknego w swoim nieładzie i braku nadziei. Aż żal czytać dalej, przecież zaraz ten słowacki cyrk odjedzie, przyjdzie zima, nie będzie dokąd jeździć ze szmatami na sprzedaż. Chciałoby się, żeby to późne lato wiecznie trwało. Tak zatopiony w powieści, usłyszałem w gdańskiej knajpce jeden z utworów z debiutanckiej płyty Beirutu. Wcześniej Zach Condon w swoim wczesnym, niby-bałkańskim, niby-środkowoeuropejskim wcieleniu do mnie nie trafiał zupełnie, ale w połączeniu z beskidzkimi pejzażami i barwnymi opowieściami Władka, ta melancholia wypadła idealnie, a gdy już wróciłem do domu, nie mogłem oderwać się od Gulag Orkestar.


środa, 30 lipca 2014

Globaltica

W gdyńskim festiwalu, jak zawsze, najbardziej ujęła mnie atmosfera. Park Kolibki, położony zaraz nad morzem, jest idealnym miejscem na taką kameralną imprezę. Dzięki temu, oraz sprawności organizatorów, można łatwo zapomnieć o typowych festiwalowych bolączkach i bez przeszkód wczuć się w muzykę. Fantastyczna sprawa.
Chyba po raz drugi odwiedziłem ten sam festiwal dwa lata z rzędu (wcześniej to był również gdyński Open'er w latach 2009-10). Więcej o tegorocznej Globaltice tu

wtorek, 29 lipca 2014

Muzyka jest naszą ideologią i tożsamością

mat. pras.

Jeszcze przed Globalticą (jak zwykle fantastyczną, ale o tym więcej już niedługo) po niedużych zawirowaniach przepytałem mailowo Yacoubę Moumoniego, lidera nigerskiej ekipy Mamar Kassey, która zagrała jeden z najlepszych koncertów festiwalu. Przeczytać można na stronie M/I i przy okazji pozachwycać się okładką pierwszego numeru, bo naprawdę jest czym.


wtorek, 15 lipca 2014

Na placu

(fot. stąd)

Na zeszłoroczny koncert Julii Holter na OFFie wpadłem dosłownie na chwilę, nie pamiętam już z czym się pokrywał jej występ, ale po kilku minutach zrejterowałem z myślą, że eteryczna muzyka Amerykanki nie najlepiej sprawdza się na dużym, zdominowanym przez gitary festiwalu. Na następne spotkanie nie musiałem długo, tym razem okoliczności były dużo przyjemniejsze. Plac Defilad nie przytłoczył jej muzyki, publiczność dopisała, słońce zachodziło. Idyllicznie wręcz. Umiejscowienie koncertu w otwartej przestrzeni w centrum miasta było też znaczące dla tematów poruszanych przez Julię na jej ostatnim albumie, zatytułowanym - nomen omen - "Loud City Songs". I tylko "Goddess Eyes" brakowało.

piątek, 11 lipca 2014

Muzyka, o której musi usłyszeć cały świat

Brian Shimkovitz z Awesome Tapes from Africa przyjedzie w przyszłym tygodniu do Polski zagrać dwie imprezy, 17 lipca w Warszawie (w ramach Lado w Mieście), a dzień później we Wrocławiu. Temu drugiemu wydarzeniu, ładnie zatytułowanemu turnus w tropikach patronuje M/I, więc na stronie magazynu ukazał się mój wywiad z Brianem, który przeprowadziłem na potrzeby wspominanego już kilka notek temu tekstu o afrykańskiej muzyce odnalezionej. Artykuł ukaże się w pierwszym numerze kwartalnika, już we wrześniu, może do tego czasu uchylę rąbka tajemnicy i zdradzę, co jeszcze ode mnie się w nim znajdzie.

środa, 9 lipca 2014

Punk rock w tropikach

Za irokeza – ogolenie głowy. Za koncert – areszt. Za nieprawomyślne teksty – więzienie. Częste i brutalne interwencje policji. Prześladowania ze strony władzy, wiecznie na cenzurowanym. Tak wygląda życie punków w Azji.
Wreszcie ukazał się mój tekst o azjatyckim punk rocku.