środa, 30 grudnia 2015

Dog Whistle - "Dog Whistle"



Dwie dziewczyny, Warszawa, perski folk, indie pop. To nie mogło się nie udać.

Z tym perskim folkiem to nie żart, choć sam przez długi czas nie wierzyłem w te zapowiedzi. Myliłem się, debiut Dog Whistle rozpoczyna się autorską wersją irańskiej piosenki ludowej, Mastom Mastom. Ania i Lena podeszły do tego utworu zupełnie inaczej, niż można było się tego spodziewać. Odarły ją ze wszystkiego, co perskie poza najważniejszym – melodią i tekstem. Nie silą się na orientalizującą stylizację, jest tylko przesterowany bas, świdrujące dźwięki keyboardu i dwugłos dziewczyn. Tak skromnie będzie do końca tej zdecydowanie za krótkiej płyty.

Za krótkiej, bo to tylko siedem niezbyt długich piosenek. Bardzo urokliwych i dziewczęcych. Ania i Lena śpiewają o złamanych sercach, miłosnych zawodach, Warszawie, cudzych chłopakach. Banał? Nie w ich wykonaniu. Swoje rozterki ubierają w proste, emocjonalne piosenki, mocno osadzone w indie folku i estetyce lo-fi. Rzadko trwają dłużej niż trzy minuty. Rozczulają pewną nieporadnością, pod którą kryje się talent do układania melodii. Nie ma w tych utworach niczego zaskakującego, bo nic nie musi. Siła Dog Whistle leży w naturalności i szczerości. Dziewczyny niczego nie udają, poza jednym przypadkiem nie bawią się ironią, nie chowają się za maską.

Z tej siódemki prawdziwym wyciskaczem łez jest Neon Lights, opowieść o nieistniejącym już mieście, skąpanym w świetle neonów. Największy uśmiech wywołuje u mnie I'm So in Love With You odwołujące się do francuskich dziewczęcych grup z lat sześćdziesiątych (ta melodia!). Chase zabawnie bawi się stereotypem dziewczyńskiego rocka. Przez całość przewijają się echa debiutu Waxahatchee sprzed trzech lat, równie surowego, chałupniczego i emocjonalnego.


Zdaję sobie sprawę, że takich zespołów, jak Dog Whistle jest mnóstwo. Grających sobie po sypialniach. Jednak nie każdy ma odwagę, by swoją twórczość upublicznić, wystawić na ocenę, a przecież taka twórczość jest bardzo osobista. Dziewczyny też nie chciały, namówiła je dopiero Natalia Fiedorczuk i to była świetna decyzja, bo Dog Whistle, choć tak nienachalna i niepozorna, zostanie ze mną na dłużej.

tekst pierwotnie ukazał się na stronie iratemusic.com

Do posłuchania w całości tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz