poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Kwestia języka cz. 2


Dość dawno temu przywołałem dwie różne językowe wersje mojej ulubionej płyty mum. Ogólnodostępna, angielska Finally We Are No One, przegrywa z lokalną, islandzką Loksins erum við engin. Na podobny zabieg zdecydowała się Beatrice Martin, kanadyjska wokalistka występująca jako Coeur de Pirate. Pierwsze płyty nagrywała po francusku i swoimi urokliwymi piosenkami o byłych chłopakach podbiła rodzimy Quebec i Francję. Po angielski sięgała w projekcie Armistice (z Jayem Malinowskim, który wkrótce stał się kolejną inspiracją dla nowych piosenek Beatrice) oraz ścieżkach dźwiękowych do serialu Trauma i gry komputerowej Child of Light. Trauma składa się z coverów, a Armistice nie wyszło poza jedną EPkę.

W piątek ukazał się czwarty album Coeur de Pirate, Roses. Pierwszy dwujęzyczny. Jak klamra spinają go dwie wersje tej samej piosenki - Carry On/Oublie-moi. Tytuły sugerują ("idź dalej; dosłownie: kontynuuj" i "zapomnij mnie"), że mogą się różnić czymś więcej niż tylko językiem. W rzeczywistości to ta sama historia różnica się drobnymi szczegółami. Mnie dużo bardziej podoba się francuska, zwiewniejsza i delikatniejsza. Mimo że to tylko kwestia języka.




środa, 26 sierpnia 2015

Wersja demo


Do pomysłów wydawania demówek, szkiców, czy niedokończonych nagrań mam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony często jest to skok na kasę, zapełnienie cyklu wydawniczego, wywiązanie się z kontraktu, czy próba zarobienia na nieżyjącym muzyku. Z drugiej - fantastyczny wgląd w warsztat pracy muzyka. Liczne demówki, rozmaite wersje pokazuję, ile pracy i wysiłku trzeba włożyć, by stworzyć kompletny utwór. Że to częsta droga na oślep. Słuchając ich można spróbować zrozumieć proces twórczy, ale i mocno się rozczarować, gdy demówka wzbudza więcej emocji niż finalny produkt. Fascynujące jest także przywiązanie do utworów, które mogą wyjść na światło dzienne nawet kilka dekad po napisaniu (vide Neil Young i jego ciągłe buszowanie we własnych archiwach).

Najnowsza kompilacja dem Marka Lanegana, Publishing Demos: 2002 pokazuje muzyka w procesie przejście od bardziej tradycyjnego, bluesowego grania do elektrycznego, narkotycznego rocka. Miniaturka Grey Goes Black na głos i gitarę wypłynęła dekadę później na Blues Funeral w postaci pełnokrwistej piosenki, napędzanej automatem perkusyjnym z dyskotekowym posmakiem. Jeszcze ciekawiej sprawa się ma z największym przebojem Lanegana, Metamphetamine Blues. Pierwotnie zatytułowany When It's in You, mógł spokojnie pojawić się na wczesnych płytach wokalisty (albo na Dust Screaming Trees). Ciepłe brzmienie, bogata aranżacja z delikatnymi echami grunge'u w niczym nie przypomina wersji, która ukazała się dwa lata później na Bubblegum. Został tylko fantastyczny refren ze słowami "I don't want to leave this heaven so soon". Wszystko inne się zmieniło. Lanegan nie śpiewa delikatnie, lecz charczy swoim barytonem, jakby to było jego ostatnie nagranie; tekst stał się jeszcze bardziej gorzki. A piosenka zmieniła się z bluesowej ballady w majstersztyk prosto z Palm Desert. Zapiaszczone brzmienie, świdrująca gitara, metaliczna perkusja. Zupełnie inna jakość. Jedyne, czego szkoda z When It's in You to powtarzający się motyw pianina. Zresztą sami posłuchajcie:






czwartek, 20 sierpnia 2015

Persja, western i wampiry


Obecność na ścieżce dźwiękowej do "Tylko kochankowie przeżyją", filmu Jima Jarmuscha, przyniosła w Europie i Ameryce rozgłos Yasmine Hamdan, na soundtracku do "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu" również znajdują się artyści, dla których może to być przepustka do indie sławy. Przyjrzyjmy się się im bliżej.
Dla Noisey napisałem, kto jest najciekawszym artystą pojawiającym się w "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu".

wtorek, 4 sierpnia 2015

Miejcie na nich oko: Odmieniec



Jakub Czyż w zeszłym roku wydał swój debiut jako Odmieniec. Taniec ducha był mocno naznaczony twórczością Starej Rzeki. Podobnie, jak Kuba Ziołek, Czyż opiera swoją muzyka na brzmieniu gitary zanurzonym w różnych pogłosach i dronach. Podobnie buduje charakterystyczny, lekko senny klimat. Mniej za to w jego muzyce tej podskórnej słowiańskości, a momentami Odmieniec zbliżał się do OM.

Na ten rok Czyż zapowiada drugą płytę, Imago. Zgodnie z tytułem ma być pokazaniem pełni możliwości projektu. Singel ją zapowiadający zatytułowany - nomen omen - Pełnia, nie przynosi dużych zmian. Nadal dominują pogłosy i rozedrgana, rozmyta gitara. Słychać, że Jakub się rozwija, pojawia się wokal, utwór ma inny "klimat",więcej tu tajemnicy, niepokoju. Cały czas sytuuje się blisko Starej Rzeki, ale eksploruje inne rejony tej stylistyki.