piątek, 2 kwietnia 2010

One Way Ticket to The Promised Land - Koncert Branta Bjorka we Wrocławiu

Bilet na koncert - 30 zł.
Paliwo - 80 zł.
Srebrny marker - 14 zł.
Zakup merczu - 160 zł.
Bycie na jednym z koncertów życia - bezcenne

Ponownie zamiast normalnej, wypasionej relacji kilka spostrzeżeń:

1. Support był całkiem spoko, ale trochę przynudzał.

2. Brant strzelał przekomiczne miny.

3. On się chyba nie zmienia. Od 2005 roku wygląda zawsze tak samo.

4. Firlej okazał się nie być wrocławskim No Mercy, a zupełnie kulturalną miejscówką.

5. Krzyczenie 'napierdalać' nadal jest wiochą. I to taką na maksa, że tak powiem.

6. Świetnych sobie współpracowników dobrał BB. Zgrani są świetnie. Improwizacje w środku utworów zupełnie miodne.

7. Piach aż zgrzytał w zębach.

8. Zagrał tylko jedną piosenkę z "Punk Rock Guilt". Szkoda troszkę, ale w niczym to nie umniejsza wiekopomności i zajebistości tego koncertu.

9. To jeden z tych koncertów, po których nie możesz wycisnąć z siebie słowa, bo było tak dobrze.

10. Nawet mimo tego, że nie zagrał ani jednej z moich ulubionych piosenek.

11. BB jest przemiłym gościem. Po koncercie można było z nim troszkę pogadać, zrobić sobie zdjęcie. Podpisanie płyt nie było dla niego żadnym problemem. Nawet, jak ktoś przyniósł ich 11.

12. Było zaskakująco mało metali. Duży plus.

13. Frekwencja była większa niż się spodziewałem. Przyjęcie w sumie też. Nawet nie wiedziałem, że są jego inni die-hard fani w Polsce.

I na koniec bonus w postaci bootlegu.

1 komentarz:

  1. Świetnie że nagrałeś, oby tak dalej! Jeszcze tylko wysłać do Brana z moim wideo, żeby wiedział że w Polsce może liczyć na świetną publiczność ORAZ nagranie na pamiątkę.

    OdpowiedzUsuń