wtorek, 27 kwietnia 2021

Odczarowanie Nikozji

 

Antonis Antoniou jest niespokojnym duchem. Gra w dwóch odnoszących sukcesy zespołach – Monsieur Doumani i Trio Tekke, z którymi eksploruje różne aspekty greckiego folku. Z tymi pierwszymi muzyki cypryjskiej, z drugimi rebetiko w psychodelicznym wydaniu. To jednak dla niego za mało i zdecydował się na wypowiedź całkowicie solową.

W Radiowym Centrum Kultury Ludowej piszę o "Kkismettin" Antonisa Antoniou.

niedziela, 25 kwietnia 2021

Na obrzeżach x Radio Kapitał 21 IV 2021


Prawie całą godzinę spędziliśmy na orbicie muzyki północnoafrykańskiej - od pioniera arabskiej muzyki elektronicznej przez berberyjskie eksperymenty do nowej twarzy egipskiego electro chaabi. Odwiedzimy też Algierię, Maroko, Sudan, Nowy Jork, Londyn i Lyon. Sprawdziliśmy, jak brzmi połączenie muzyki sycylijskiej i algierskiego rai oraz poszukaliśmy ukojenia w pakistańskiej muzyce sufickiej.

1. Omar El Sherei - Ahwak (Oriental Music)
2. Crimi - Mano d'oro (Luci e guai)
3. Crimi - COnca d'Oro (Luci e guai)
4. Sofiane Saidi & Mazalda - Saida (El Ndjoum)
5. Electric Jalaba - Cubaili Ba (El Hal)
6. Electric Jalaba - Briando (El Hal)
7. Guedra Guedra - The Arc of Three Colors (Vexillology)
8. debruit & Alsarah - Alhalim (Aljawal)
9. Yunis - Hajar El Shayan (Mulid El​-​Magnoun
10. Arooj Aftab - Mohabbat (Vulture Prince)


piątek, 23 kwietnia 2021

Podróż na południe

Zapomnieć o 10 urodzinach jednej z płyt życia, no nieźle. Chyba tylko ja to potrafię. Niewielką pocieszeniem jest fakt, że Jeremy Barnes i Heather Trost też chyba o niej zapomnieli.

10 lat temu napisałem o Cervantine. To nie jest album, który odkryłem po czasie, zachwycił od razu. Choć z perspektywy czasu tamta recenzja jest nieporadna, zbyt skrótowa, to głównych myśli nie zmieniłbym i dziś. Wtedy podskórnie wiedziałem, co w muzyce A Hawk and a Hacksaw zachwyca mnie najbardziej. To ten kolor sepii, nostalgia i pewna bezczasowość. Zdjęcie sprzed kilkunastu dziesięcioleci, świadectwo świata, którego już nie ma.

Oczywiście, to wszystko tylko sztuczne konstrukty, sam od dawna piszę, że muzyki nie da się zamknąć w ramach, że ona musi być żywa, musi się zmieniać. Akordeon był nowością, która miała zniszczyć charakter muzyki tradycyjnej, tak jak kilkadziesiąt lat później keyboard. Barnes i Trost też to doskonale wiedzą. To, co prezentują to nieprawdziwy obrazek (bo też i nie mają takich folklorystycznych ambicji), ale zbudowany na bardzo solidnych podstawach. Na Cervantine doprowadzili go do perfekcji, a ona stała się punktem wyjścia do dalszych podróży.

Zmierzali w tym kierunku - na południe - od samego początku. Czerpali z muzyki bałkańskiej (i środkowoeuropejskiej), zamieszkali w Budapeszcie, uczyli się od tamtejszych muzyków, jeździli po Bałkanach, puszczali oko do Imperium Osmańskiego i Grecji. Choć Jeremy ciągle śpiewał po angielsku w tych coraz rzadszych momentach, kiedy stawał przed mikrofonem. Tutaj takie momenty są dwa, ale śpiewa obdarzona niesamowicie plastycznym głosem Stephanie Hladowski, która brzmi, jakby nagrano ją na początku XX wieku w Smyrnie albo Konstantynopolu. Jakby dzieliła kawiarniane sceny z Rozą Eskenazi albo moją ukochaną Mariką Papagiką. Tak się dzisiaj nie robi. A ona tak wykonuje Uskudar, piosenkę-symbol jednoczący całe Bałkany i będący przedmiotem odwiecznych sporów. I robi to po grecku, wybór kontrowersyjny i odważny, bo najbardziej znany jest tekst turecki. Mana Thelo Enan Andra jest z kolei popisem jej brata, Chrisa, którego bouzouki kieruje wszystko w stronę rebetiko. Niekoniecznie tego kawiarnianego, nie ma tu tej ciasnoty, jest przestrzeń. To muzyka otwartych przestrzeni, widoków na morze i góry. Jak w Grecji.

Do tej Grecji, która dominuje, Barnes i Trost dodają szczyptę Hiszpanii i swojego rodzinnego Nowego Meksyku. Jednoznacznie wychodzą poza Europę Południowo-Wschodnią, ale przecież krajobrazy Andaluzji, okolic Albuquerque i Krety czy Cypru nie są tak bardzo różne. Uciekają z szufladki kolejnego amerykańskiego zespołu, który chce grać jak Bregović, Kusturica albo Boban Marković. Nie, oni zawsze dodawali wiele od siebie, czerpali chociażby z psychodelicznego folku spod znaku New Weird America. Tutaj tworzą świat, w którym Via Egnatia zahacza o Kordobę i Santa Fe.

Dlatego można potraktować Cervantine jako muzykę drogi. Ten motyw powtarza się w ich muzyce, na Forest Bathing z 2018 roku chyba najsilniej. Podróżują także w czasie, utwory brzmią jak pocztówki z przeszłości (ale mniej tu mityczności i baśniowości niż na You Have Already Gone to The Other World), trzeszczą jak stary szelak, mam wrażenie, jakbym wchodził do wnętrza starej płyty. To podróż pełna wrażeń. Od nawałnicy jaką jest No Rest for the Wicked po czyste niebo i widok na upstrzone wyspami Morze Egejskie w The Loser. To chyba też ucieczka przed rzeczywistością, przynajmniej dla mnie. Przypomina o tych wszystkich razach, kiedy byłem na południu Włoch, Dalmacji, Cyprze, Grecji, ten jeden raz w Stambule, który przebijał niebo minaretami Hagi Sophii i Błękitnego Meczetu. Każdą podróż na południe, każdą podróż za słońcem.

czwartek, 8 kwietnia 2021

Na obrzeżach x Radio Kapitał 7 IV 2021

Nowości i niedawno odkryte perły z przeszłości. Muzyka zaangażowana i piękna. Gitary z Sahary, bedroom pop z Senegalu, funk z Etiopii. Do tego skok na Bliski Wschód - Cypr, Liban i Egipt.

1. Mdou Moctar - Afrique Victime (Afrique Victime)
2. Wau Wau Collectif - Yaral Sa Doom (Yaral Sa Doom)
3. Wau Wau Collectif - Si tu savais juste (Yaral Sa Doom)
4. Hailu Mergia & Walias Band - Nefas New Zemedie (Tezeta)
5. Antonis Antoniou - Kkismettin (Kkismettin)
6. Antonis Antoniou - Baris (Kkismettin)
7. Ziad Rahbani - إسمع يا رضا (Reda) (بالنسبة لبكرا ... شو؟ (Bennesbeh labokra... chou?))
8. Omar Khorshid - Ahwak (With Love)

piątek, 2 kwietnia 2021

Zrób sobie (i artystom) prezent na święta

 

Ale ten czas leci... Bandcampowe piątki miały być tylko na chwilę, ale trwają już ponad rok. Poprzednie odcinki polecanek znajdziecie tu.

Bandcampowy piątek bez preorderu nowej płyty z Astigmatic Records to jak Wielkanoc bez jajek. Tym razem padło na trzeci w ciągu roku album Błota, Kwasy i Zasady, powinien jeszcze być. Kuba Ziołek na krótki moment wraca do Starej Rzeki, wyciągając wyśmienity koncert z Mauricio Takarą. Enjoy Life kontynuuje serię Miłość w czasach postkultury kasetą anatola.

Kuba Knera od jakiegoś czasu polecał mi De mòrt viva Sourdure, artysty, który w awangardowy (ale przystepny) sposób podchodzi do oksytańskiej tradycji. Dałem się przekonać, świetna rzecz. Polecam każdemu. Pandemia i brak koncertów służy nagraniowo nie tylko ekipie Astigmatic, Donald Madjid z The Mauskovic Dance Band czas z dala od sceny wykorzystał na nagrania syntezatorowo-pościelowego Pure Donzin, które momentami przypomina mi bardzo kosmiczne wycieczki Mammane Saniego. Antonis Antoniou z Trio Tekke i Monsieur Doumani podczas zesłorocznego lockdownu nagrał Kkismettin, portret miasta i wyspy podzielonego na pół

Bongo Joe świętują swoje piąte urodziny cyfrową kompilacją coverów utworów pochodzących z własnych muzycznych wykopalisk. I tak Derya Yildirim & Grup Simsek zabrali się za utwór Rustema Quliyeva, a The Angstromers za dorobek legendy maloyi, Alaina Peteresa. Włoski didżej i producent Khalab, od lat zajmujący się poszukiwaniami w obrębie muzyki afrykańskiej nowy album nagrał z tuareskimi uchodźcami w mauretańskim obozie. Koncertowy album zapowiadają Les Filles de Illighadad, pierwszy żeński tuareski zespół gitarowy. KMRU sięgnął w czeluście dysku i znalazł tam Logue.

Awesome Tapes from Africa zapowiadają reedycję pierwszego albumu Hailu Mergii i Walias Band. Wstyd nie wziąć. Podobnie wstyd nie zainteresować się nadchodząca płytą Arooj Aftab, łączącą Karaczi z Brooklynem. Born Bad Records przypominają mniej znane, elektroniczne nagrania Henriego Salvadora, artysty, który w swoim życiu grał chyba wszystko - od wczesnego jazzu, rock'n'rolla, chanson nouvelle po muzykę syntezatorową.

Wspieranie Canary RecordsOred Recordings i Sahel SoundsNaszych NagrańNagrań Somnabulicznych i 1000Hz to nie tylko przyjemność, ale i obowiązek, to już jednak powinniście wiedzieć.