środa, 26 sierpnia 2020

Na obrzeżach x Radio Kapitał 26 VIII 2020


140 lat, tyle mija w tym roku od sprowadzenia taarabu na Zanzibar przez sułtana Omanu. To muzyka ciągle żywa, choć rozpadła się na różne lokalne odmiany. Posłuchaliśmy i tego najklasyczniejszego taarabu z Zanzibaru, najstarszych nagrań, zupełnie nowych interpretacji, innowacji z Mombasy i wreszcie całkowicie współczesnego oblicza z Komorów.

1. Siti Muharam - Pakistani (Siti of Unguja (Romance Revolution On Zanzibar))
2. Bi Kidunde - Pakistani (Zanzibara, Vol. 4: Diva of Zanzibari Music)
3. Siti Binti Saad - Muhogo wa jangombe
4. Ali Abdulla - Tangu Jana (TAARAB: Songs of the Swahili Coast)
5. Jauharah Orchestra - Wangu Ukhutina (TAARAB: Songs of the Swahili Coast)
6. Ikhwani Safaa Musical Club - Waache Waseme (Zanzibara 1: A Hundred Years of Taarab in Zanzibar)
7. Zeim Musical Party - Mpenzi Azizi (Zanzibara Vol. 2: Golden Years of Mombasa Taarab (1965 - 1975))
8. Zuhura & Party - Ya Zamani (Singe Tema: Taarab Special)
9. Zaza - Nduzangou

środa, 19 sierpnia 2020

Ceremonie z obrzeży


W Radiowym Centrum Kultury Ludowej piszę o Mutende Mizimu Doctor Kanuska Group, która ukazała się na początku lipca w nowej serii 1000Hz, labelu, który można już śmiało porównać do Nyege Nyege, Sublime Frequencies czy Sahel Sounds. I to właśnie kilkanaście dni temu Chris Kirkley wydał Musique Hauka, który jest tym dla nigerskiej hauki, co Mutende Mizimu dla vimbuzy. 

Vimbuzę i hauke dzieli ponad sześć tysięcy kilometrów, a jednak jest między nimi wiele podobieństw. Oba to synkretyczne rytuały, czy może nawet systemy wierzeń, odwołujące się do łączności z duchami, przez co są marginalizowane przez chrześcijan w Malawi i muzułmanów w Nigrze. Oba opierają się na transowych, skomplikowanych rytmach, które można wygrywać godzinami i na zaśpiewach call-and-response. Podobne są też historie obu grup: Doctor Kanuska vimbuzą zajmuje się od dzieciństwa, podobnie Lingo Seini, oboje grają ze swoimi, dorosłymi już dziećmi. Lingo hauki nauczył się od swojego ojca. 

Różne są nie tylko rytmy, hauka wydaje się bardziej dosłowna i stateczniejsza, ale też instrumenty. W vimbuzie są to jedynie bębny ngoma, hauka do kalabaszy dodaje jednostrunowa lutnię kuntigi. I przez to kojarzy mi się trochę z kologo z Ghany czy tradycyjną muzyką tuareska. To muzyka bardzo surowa, ascetyczna, natchniona i z tego powodu - to oczywiste - transowa. Nie transowa do tańca, do tego lepiej sprawdza się vimbuza, ale transowa tak, jak tyko mogą być hipnotyzujące noce Sahelu. 

Musique hauka i Mutende Mizimu łączy jeszcze kilka rzeczy. Oba albumy to jedne z pierwszych dokumentacji obu rytuałów i są nagrane w podobny sposób. Tak, by poczuć się częścią ceremonii. Chris Kirkley uzyskał to za pomocą jednego mikrofonu i jestem częścią hauki, tego przewrotnego odtwarzania kolonialnych, wojskowych zwyczajów.


środa, 12 sierpnia 2020

Na obrzeżach x Radio Kapitał 12 VIII 2020

Tydzień temu ogromny wybuch spustoszył Bejrut, stolicę Libanu, kraju, który od miesięcy zmaga się z poważnym kryzysem. Kiedyś nazywany Paryżem Bliskiego Wschodu, Bejrut wygląda prawie tak samo jak podczas piętnastoletniej wojny domowej. Bejrut to także różnorodna, mozaikowa scena muzyczna i dzisiaj posłuchaliśmy dźwięków z tego pięknego, ale zranionego miasta. To tylko niewielki wycinek żywotnego muzycznego krajobrazu Bejrutu, trochę inne jego oblicze zaprezentuje 17 sierpnia Kuba Knera w swojej kapitałowej audycji Nowe idzie od morza. Jeśli podobała wam się muzyka, wesprzyjcie bezpośrednio muzyków, najlepiej na Bandcampie.

1. Fairuz  - Li Beirut (Maarifti Feek)
2. Yasmine Hamdan - Beirut (Ya Nass)
3. Munir Khauli - Heik ha Nishtghil? (Habibi Funk 014: Solidarity With Beirut)
4. Force - Stand Up (Habibi Funk 014: Solidarity With Beirut)
5. Sary Moussa - Weight (Imbalance)
6. Jerusalem in My Heart - Wa Ta'atalat Loughat Al Kalam, Pt. II (Daqa'iq Tudaiq)
7. Lumi - From a Dream (The Night Was a Liar)
8. Liliane Chlela - 2022 (Malign​/​Benign)
9. Cudowne Lata - Baśń (Kółko i krzyżyk)
10. Fairuz - Khaleek Bil Beit (Maarifti Feek)

W Bejrucie działają Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, Polska Akcja Humanitarna, a Libański Czerwony Krzyż bez wytchnienia niesie pomoc. Wszystkie przychody z kompilacji Solidarity with Beirut Habibi Funk przekazuję na tę ostatnią organizację. Nie możemy zapominać o tym, co dzieje się w Polsce, jeśli możecie przekażcie choć drobny datek na Kampanię Przeciw Homofobii.

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Powrót do domu

Członkowie czerkieskiego zespołu Jrpej przebyli dość typową drogę do rodzimej tradycji. Przyszli do niej ze środowisk punkowych i alternatywnych, po latach słuchania muzyki z Zachodu zwrócili się w stronę rodzimego Kaukazu. Pochodzą z Nalczyku, jednego z największych miast na Kaukazie Północnym. Z Ored Recordings, etnomuzykologicznym kolektywem, o którym pisałem wielokrotnie, łączy ich nie tylko wspólne miasto. Timur Kodzoko, jeden z założycieli Ored, wchodzi w skład Jrpej. Od nagrywania przeszedł do muzykowania, co zdarza się często również w polskim środowisku muzyki tradycyjnej.

Jrpej nie piszą własnych utworów, tylko sięgają po melodie i teksty zebrane przez lata, usłyszane w wioskach ukrytych w górskich dolinach. Nie udają, że nie są mieszczuchami, że od dziecka byli otoczeni muzyką czerkieską. Mówią o sobie, że są outsiderami grającymi stare piosenki w nowej rzeczywistości. Odżegnują się od takich pojęć jak eksperyment czy nowa tradycja. W zamian wybierają termin post-tradycja, ponieważ przenoszą istniejące już kompozycje i melodie w nowy kontekst. To – jak sami mówią – osobiste odczytanie czerkieskiej muzyki przez zespół.

W tym miejscu warto zadać pytanie, co jest dla nich najważniejsze w tym przeniesieniu, jaki aspekt zachowują najmocniej? Wydaje się, że jest to wspólnotowość. Każdy z członków zespołu śpiewa, jest tutaj kaukaski odpowiednik zaśpiewów call-and-response, podobieństwa do gruzińskich polifonicznych chórów. Choć jest to nagranie studyjne, mam nieodparte wrażenie, że podsłuchujemy ich podczas niezobowiązującego muzykowania, może przy ognisku. A przecież to nie do końca prawda; sami przyznają, że na wieś jeżdżą rzadko, że obce jest im życie pasterzy czy rolników. Ważny jest dla nich – jak i dla większości muzyków zwracających się do muzyki tradycyjnej – trans, zatracenie się dźwiękach, w ich powtarzalności zatrzymującej czas lub przenoszącej w czas mityczny, w którym wiecznie wszystko cyklicznie wraca.

Przeniesieniu w nowy kontekst pieśni weselnych, historycznych czy uzdrawiających nie towarzyszy radykalne unowocześnienie brzmienia, muzycy posługują się instrumentami tradycyjnymi. W tej surowości kryje się chyba sukces Jrpej. Kryją się za nią tęsknota i duma z tego, że mimo przeciwności udało im się wrócić do muzyki przodków, że walczą z zapomnieniem tradycji, która kiedyś rządziła życiem na całym Kaukazie, a dzisiaj ustępuje rosyjskim wzorcom. Oni uparcie wracają do swojego kulturowego domu i starają się go odnowić, by nadal cieszył oko.

piątek, 7 sierpnia 2020

To jeszcze nie koniec


A jednak lipcowy Bandcampowy piątek nie był ostatnią taka akcją. Serwis przedłuża ją do końca roku, zatem i ja przedłużam swoje przewodniki. Poprzednie znajdziecie tutaj, większość rzeczy nadal można kupić, a ja je polecam nadal, bo muzyka tak łatwo się nie starzeje.

Nie tak miał zaczynać się ten przewodnik, ale wszyscy wiemy, co stało się w Bejrucie. Możecie (i powinniście) przelać pieniądze na organizacje humanitarne pomagające Libańczykom, możecie też bezpośrednio pomóc muzykom, bo przecież Bejrut to niesamowita scena niezależna. Topot przygotował spis artystów i labeli, którzy są solą tej sceny. Warto sprawdzić, warto wspomóc. Habibi Funk przygotowali specjalną kompilację, wszystkie przychody przekażą na Libański Czerwony Krzyż. Moja najbliższa audycja w Radiu Kapitał będzie poświęcona właśnie muzyce ze stolicy Libanu.

Nie najlepiej dzieje się w Afryce, tamtejsi muzyce też przecież odczuwają skutki pandemii. 1000Hz i MikMusik, dwa polskie przyczółki w Malawi i okolicach dają 10% zniżki na swoje afrykańskie (i nie tylko) płyty. Z kodem friday dostajecie zniżkę na fenomenalny zapis ceremonii vimbuzy grupy Doktor Kanuski, absolutnie wyjątkowe Wild/Life, obie płyty Tonga Boys, wspólną epkę Wojtka Kucharczyka i Tuğçe Şenoğul (pisałem o niej w jednym z numerów Gazety Magnetofonowej), polsko-afrykański album Owls Are Not, surową, ale natchnioną Kukayę i obie płyty z serii Modernizations (o Dubinach pisałem dla Czasu Kultury). Mdou Moctar wydał czwartą część mikstejpu ze szkicami piosenek, nagraniami koncertowymi, surowymi demami, a w kolejnej edycji Music from Saharah WhatsApp możecie posłuchać kilku nagrań Andal Sukabe z Niamey. Jak co miesiąc, wszystkie downloady Sahel Sounds są dostępne w opcji płać, ile chcesz. To dobra opcja, bo koszty przesyłki winyli ze Stanów są bardziej niż horrendalne. Ale co wybrać (jak to zapytał mnie red. Świąder)? Może El Wali, bojowników o wolność i niezależność Sahary Zachodniej, eksperymentalny soundtrack Ahmoudou Madassane, zapis synkretycznego, mającego swoje korzenie w kolonialnych strukturach rytuału Hauka, new age z Mali, muzykę z alternatywnej rzeczywistości, w której to Afrykanie odkryli Amerykę, pełną smutku narodową orkiestrę z Mauretanii (o której pisałem w początkach bloga). Na ten miesiąc chyba wystarczy.

Błoto zapowiedziało nową płytę, ale winyl wyprzedał się w 13 minut, pliki jeszcze są. Zestaw demówek przygotowała ponura jak zawsze Marissa Nadler. Opal Tapes przygotowali z sześć premier, z których najciekawiej zapowiada się ta. Przy okazji obniżyli też ceny na kasety i winyle. Far Out Recordings i We Want Sounds dają 20% zniżki, z odpowiednio: FAROUT20 i wewantsounds. Ci drudzy powinni mieć jeszcze ostatnie egzemplarze Marifti Feek Fairuz, a to pozycja obowiązkowa. Kenijski electro-grindcore Dumy jest dostępny w trzech formatach, nieważne w jakim, ale warto mieć. DJ z Wąsem przedwczoraj polecał chorwacką Muzykę Końca Lata, polecam i ja. Dreamland Syndicate wypuścili kasetę o dworcach kolejowych, ale jej targetem są nie tylko maniacy pociągów. Alameda 5 dorzuca remiksy Eurodrome.

I to chyba na tyle. Przynajmniej na razie.

wtorek, 4 sierpnia 2020

Na obrzeżach x Radio Kapitał 29 VII 2020


Kaukaz jest mozaiką małych narodów, grup etnicznych i językowych. Co dolina, to inne tradycje, inny język. To dziedzictwo ginie przytłoczone z jednej strony globalizacją, z drugiej latami rządów Rosjan. Są jednak ludzie, którzy tę mozaikę chcą ocalić od zapomnienia, jeżdżą po wioskach i miastach i nagrywają muzyków tradycyjnych. Dzięki Ored Recordings i Mountains of Tongues przynajmniej część tego dziedzictwa zostanie uwieczniona na dyskach i płytach. Posłuchaliśmy wychowanych na zachodniej muzyce eksperymentalnej Czerkiesów wracających do swojej muzyki, jedynej kobiety aszyka z Gruzji, Ormian i Azerów z Dagestanu i wirtuoza gitary z Górskiego Karabachu.

1. Jprej - Шэхэх (Qorror)
2. Jrpej - Нысэишэ (Qorror)
3. Jrpej - Iэзэ (Qorror)
4. Aşıq Nargilə - Mansırı (Qərib Həyat)
5. Aşıq Nargilə - Göyçə Gülü (Qərib Həyat)
6. Rüstəm Quliyev - Əfqan Musiqisi (Azerbaijani Gitara)
7. Rüstəm Quliyev - İran Təranələri (Azerbaijani Gitara)
8. Արկադի եւ Արմեն Կագրամանիան - Օտար ամայի ճամփեքի վրա  (Armenian and Azeri Music in Derbent)
9. Aşıq Mahir - Derbent (Armenian and Azeri Music in Derbent)