wtorek, 14 czerwca 2016

Perła Jedwabnego Szlaku



Może na pierwszy rzut oka szaszmaqam kojarzy się z szisz kebabem, ale to zupełnie nietrafiony trop. Szaszmaqam to najwyższa forma klasycznej muzyki uzbeckiej wywodząca się z Persji. Dlatego blisko jej też do azerskiego mughamu czy arabskich maqamów. 

Podobno szaszmaqam narodził się w Bucharze, niegdyś najpotężniejszym mieście na Jedwabnym Szlaku, dziś podupadłym, ustępującym stołecznemu Taszkientowi, ale nadal ponoć robiącym wielkie wrażenie, Z Buchary pochodzi Ari Babachanow. To potomek bucharskich żydów, wywodzący się z rodziny o wielopokoleniowej muzycznej tradycji. Jego dziadek grał na dworze ostatniego emira Buchary, rządzącego przed sowiecka inwazją w altach 20. ubiegłego wieku. Sam Ari ma dziś ponad 80 lat i przez większość swojego życia gra na środkowoazjatyckiej odmianie rubabu, perskiej lutni. W przeciwieństwie do swoich przodków nie śpiewa. 

Na Zachodzie wyszła tylko nagrana podczas trasy po Europie Shashmaqam: The Tradition of Bukhara. Od jej wydania minęło już prawie 20 lat. Na niej Babachanow ze swoim ansamblem przywołują obrazy dawnej Buchary, pełnej pałaców i medres. Oczytanej i oświeconej.

***
Buchara w 2012 roku. fot. wikimedia commons


***

O tych legendach tak pisał Colin Thubron w Utraconym Sercu Azji:
Jeszcze w XIX wieku doniesienia podróżnych były pełne niejasności. Muzułmanie nazywali Bucharę Dostojną i Wzniosłą. Otoczona kilkunastokilometrowymi fortyfikacjami wyposażonymi w bramy warowne, wewnątrz kryla niezliczone meczety i medresy. Bucharczycy mieli opinię najwytworniejszych i najbardziej cywilizowanych mieszkańców Azji Środkowej, a ich maniery i stroje wyznaczały standardy orientalnej mody.
Po sowieckim podboju (a może nawet i wcześniej) Buchara straciła na znaczeniu i stoczyła się w prowincjonalność. 

***
Prawdziwą Bucharę sprzed stu lat można nie tylko zobaczyć na zachowanych, kolorowych zdjęciach. Można też ją usłyszeć. Od zarania przemysłu nagraniowego wytwórnie starały się dotrzeć do jak największej liczby nowych klientów. Wysyłały swoich przedstawicieli do najdalszych zakątków globu, by nagrywali lokalnych muzyków. Oczywiście, nie robiły tego ze szlachetnych pobudek, ale zwyczajnej kapitalistycznej chciwości. Wspomnienia tych wysłanników potrafią być fascynujące. W końcu poruszali się w odległych od swojej kulturach, podróżowali po bezdrożach, nocowali w karawanserajach. Niektórzy w poszukiwaniu interesujących nagrań nocą zakradali się do haremów. To były ostatnie chwile Orientu, kuszącego egzotyką i tajemniczością. Świat zaczynał się coraz szybciej kurczyć. 

Efekty tych eskapad przez lata czekały zapomniane w archiwach. W 2002 roku Will Prentice, archiwista British Library National Sound Archive wydał w Topic Records kompilację Before the Revolution: A 1909 Recording Expedition in the Caucasus & Central Asia by the Gramophone Company. Więcej możecie przeczytać w tym fantastycznym artykule na stronie australijskiego publicznego radia.

Muzyka Babachanowa niesie w sobie nie tylko pierwiastek tej starej, uwiecznionej w legendach Buchary, ale także całego Jedwabnego Szlaku, na którym spotykały się i przenikały cywilizacje. Słychać tu i Sinciang, i Azerbejdżan, Persję, i Bagdad.

***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz