Historia Congotronics International zaczyna się 12 lat temu. Za muzykę tradi-modern (czyli takich zespołów jak Konono n1 czy Kasai Allstars) z Demokratycznej Republiki Konga zabrało się dwadzieścia sześcioro wykonawców i zespołów z alternatywnego światka. Część z nich wykorzystywała nagrania źródłowe, część rozpisała własne interpretacje tej frenetycznej muzyki. Wszystko na potrzeby albumu Tradi-Mods vs. Rockers, który okazał się takim sukcesem artystycznym, że wypączkowały z niego trasa koncertowa i zespół, prawdziwa supergrupa. 19 osób na scenie, Konono, Kasai, Deerhoof, Juana Molina, Wildbirds & Peacedrums, Skeletons. Zagrali kilkanaście koncertów, wszystkie nagrali. Trzeba było tylko było poczekać na lepsze czasy.
Te czasy właśnie nadeszły. 2022 nie jest lepszym rokiem od 2011, ale to chyba najodpowiedniejszy moment dla tej muzyki. Where's the One? to 82 minuty nieprzerwanej muzycznej ekstazy, celebracji. Okupionej wyczerpującymi tygodniami prób, sporów, negocjacji. Każdy z dziewiętnaściorga muzyków musiał wyjść ze swojej bański skonfrontować się z często zupełnie przeciwnym podejściem i w tym wszystkim znaleźć wspólny język. W nagraniach w ogóle nie słychać tych zmagań. Połączenie tradi-modern i różnych odcieni zachodniej muzyki alternatywnej wypada bardziej niż naturalnie. Mam wrażenie, jakby ta dziewiętnastka była dla siebie stworzona. Działają jak jeden wielogłowy i wieloręczny organizm. Wszystko jest zagrane w punkt, z niebywałą dokładnością, ale i ogromną swobodą. Nie było to łatwe do skoordynowania – trzy zestawy perkusyjne, perkusjonalia, kilku gitarzystów, wokaliści, przesterowane mbiry każdej wielkości. Każdy gra co innego, to nie tylko skomplikowane polirytmie znane z nagrań i koncertów Konono, ale też polifonie. Ciągły dialog wymagający nieustającego skupienia. Nie dla słuchaczki, 82 minuty mijają w mgnieniu oka i nieustającym zachwycie.
Siła Congotronics International leży w kilku równie ważnych aspektach. O otwartości, gotowości na przekroczenie własnych przyzwyczajeń i ograniczeń już pisałem. Po drugie, oprócz nowych, napisanych wspólnie miniaturek i dłuższych kompozycji czy improwizacji, opierają materiał na istniejących już piosenkach. Tak, jak to było na Tradi-Mods vs. Rockers, tylko że tym razem działa to w obie strony. Nie tylko „rockersi” przerabiają piosenki „tradi-modsów”, ale też Kongijczycy odmieniają oblicze zachodnich kompozycji. Najlepiej to słychać w Super Duper Rescue Allstars, deerhoofowym klasyku z Deerhoof vs. Magic. Basowe mbiry pobrzmiewają z gitarami, kompozycja jest spójniejsza, uwypuklają chórki. To wystarczy, by powstała nowa jakość. Te dwie minuty z niewielkim naddatkiem to mój muzyczny absolut. Wszystko jest takie, jak być powinno. Zresztą to jest przykład wielokrotnego sprzężenia zwrotnego, bo Super Duper Rescue Heads Deerhoof wywiedli z prób zrozumienia Wa Muluendu Kasai Allstars. Travel Broadens the Mind z Tradi-Mods vs. Rockers to właśnie ich interpretacja tego utworu. To pokazuje, jak otwierają się nowe możliwości, nowe połączenia. Nikt nie jest pokrzywdzony, nie ma grania dla samego siebie. Nie, Congotronics International wymyślają nowy język, wywiedziony z dotychczasowych doświadczeń.
Nie gubią przy tym tego, co jest największą siłą Congotronics – zaraźliwej, transowej taneczności. A jednocześnie robią miejsce na oddech, świetnie grają dynamiką. I jak na koncertach Konono zdarzało mi się opadać z sił, tak mam ochotę słuchać Where's the One? na niekończącej się pętli. To idealna symbioza transu, delikatnych eksperymentów, imprezy i chwytliwych melodii. Idealna muzyka środka i perfekcyjna płyta. Mająca to, czego w muzyce poszukuję najbardziej. Choć od tej trasy minęło ponad 10 lat, nic się te utwory nie zestarzały. Może nawet są świeższe niż kiedykolwiek. Połączenie muzyki niezachodniej i zachodniej alternatywy zdarza się coraz częściej, to już prawie codzienność – przynajmniej w mojej muzycznej bańce – dlatego osobność Congotronics International słychać jeszcze wyraźniej. Tak powinno się po prostu grać muzykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz