Przy kracie w nocnym na rogu Słupeckiej nie było nikogo. Przed proboszczowską kamienicą, w której jest lumpeks, spotkałem znajomego z Sękocińskiej. Ten znajomy, starszy facet o wyglądzie i manierach chłopka, zamiatał miotłą liście z chodnika.
- Nająłem się od grudnia - powiedział.
W jego oddechu czuło się nieprzetrawioną wódkę. Miał czerwone oczy.
-Lubię robić wcześnie, bo nikt mi wtedy nie przeszkadza. - powiedział. - mam emeryturę, ale tutaj się robi dla ludzi i Boga, nie?
(...)
Drzwi uchyliły się i wyszedł zza nich suchy dziadzio z dwiema panienkami. Jedna chuda w dżinsach, druga tłusta w białych spodniach. Wyglądał jak Konwicki. Miał ogromne antyczne okulary z przyciemnianymi szkłami. W chudej rączce dźwigał granatową torbę z długimi uszami, wypełniona jakimś ciężkim dobrem. Szarą marynarkę kupił w siedemdziesiątym siódmym, a ostatni raz wyprał w osiemdziesiątym drugim. Holował je gdzieś na żelazną.
(...)
Miała włosy do ramion koloru sól z pieprzem, zgarnięte nad czołem opaska pokryta czarnym aksamitem. Nosiła bury sweter, na nim czarna bluzę z głębokimi kieszeniami i spódnicę w kratę, która kiedyś była czarno-biała. Na nogach miała rozchodzone i spłowiałe niebieskie pepegi. Orawą dłoń miała obwiązaną białą reklamówką. Twarz miała całkowicie wygasłą.
(...)
- Tadek, znał go pan? - powiedział. - Tadek Flis z Niemcewicza. Miał żonę i dwóch synów, ale synowie dorośli, a żona lachę na niego kładzie, więc tu przychodził i siedział. Taki wielki, z wielkim brzuchem. Czwarty zawał. Ale skurwysyn się nie dzielił. Kiedyś trzy ćwiartki sam opierdolił i nikomu nie dał. A koleżeństwo to koleżeństwo, nie?
(...)
Szedłem Filtrową, wolno opadały duże płatki śniegu i usłyszałem, jak rękawy kurtki ocierają się o ciało. Nawet tramwaje sunęły cichutko jak sanki.
Kwiecień w tym roku jest z tamtego wiersza/Jedźmy do Powsina albo na Moczydło/patrzeć, jak ludzie chodzą ludzie/bo im na chwilę Google obrzydło
wszystkie fragmenty oprócz ostatniego Michał Cichy, "Zawsze jest dzisiaj", Czarne, 2014
ostatni fragment Paweł Soltys, "Polor", Karrot Kommando, 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz