Oczywiście nie piszę na maszynie do pisania, nie jestem aż takim hipsterem |
Blog został, audycja też się w końcu pojawiła - po dwóch latach, pod jeszcze inną nazwą i z innym pomysłem, do którego wróciłem w lipcu tego roku w Radiu Kapitał i wreszcie audycja i blog nazywają się tak samo.
Przez te 10 lat opublikowałem 529 wpisów. Niby dużo, ale to po pierwsze prawie dokładnie jeden post w tygodniu, po drugie sporo z nich to playlisty audycji, inne to linki do moich tekstów opublikowanych gdzie indziej, jeszcze inne to jakieś krótkie notki spisywane na szybko i publikowane bez większych przemyśleń. Może nie drugie tyle, ale niezliczona liczba wpisów leży gdzieś rozgrzebana w chmurze, albo nie wyszła poza fazę pomysłu. Tytanem pracy nie jestem, choć ciągle sobie obiecuję co styczeń, że tym razem to już na pewno będę pisał i publikował prawie codziennie.
Dziesięć lat to szmat czasu, a ta dekada biegła jeszcze szybciej niż inne. Z blogów, które istniały (i które czytałem), kiedy publikowałem tutaj pierwszy wpis, żaden już nie jest aktywny, albo - jak w przypadku Ziemi Niczyjej - wpisy pojawiają się maksymalnie kilka razy w roku (przypominam, że na Polifonii Bartek Chaciński zaczął pisać dopiero w kwietniu 2010). Przestali publikować nawet tacy stachanowcy jak WAFP! I ja to doskonale rozumiem, zajawka musi się kiedyś skończyć, jeśli nie przynosi żadnej gratyfikacji i satysfakcji. Fakt przeniesienia pisania o muzyce na Facebookowe walle i peje boli. W 2010 roku przez moment wydawało się, że może trend uda się odwrócić, ale musicspot upadł prawie tak nagle, jak powstał. Dobrze, że chociaż nie zniknął z sieci, bo kilka wartościowych tekstów zniknęłoby bezpowrotnie. Najbardziej żałuję, że Marta Słomka już nie pisze (a może pisze, tylko o tym nie wiem).
Dla mnie ta dekada była dobra. Poza blogiem pisałem do kilkunastu miejsc, od Bandcampa po Politykę. Po kilku z nich nie został nawet ślad w sieci - zniknęła chociażby strona M/I. W niektórych miejscach nie zagrzałem miejsca, w innych pojawiam się nieregularnie, w kilku jestem na stałe. Czyli chyba całkiem spoko.
Myślałem, jak zaznaczyć te dziesięć lat - może zmienić wygląd bloga, może zupełnie go przearanżować? I tak rozkminałem, aż zrobiło się za późno, żeby zrobić coś większego. Mam ze dwa niespisane wywiady (spisywanie nagrań to jedna z najgorszych rzeczy w tym zawodzie), a wydają się zbyt ciekawe, żeby siedziały tylko w chmurze, nieprzeczytane. Do końca roku postaram się je tutaj opublikować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz