Starałem się przesłuchać wszystkich artystów występujących w tym roku w Bratysławie (o samym festiwalu już niedługo). Nie udało się przed wyjazdem, choć chyba zdołałem zapoznać się z większością. Spore wrażenie zrobiła na mnie ostatnia płyta Estonki, Mari Kalkun. Może dlatego, że to jedna z niewielu artystek występujących na festiwalu odwołująca się do muzyki tradycyjnej oraz tworząca w rodzimym języku.
Mari gra na kannel, lokalnej odmianie cytry, spokrewnionej z litewskimi kanklami czy litewskimi kokles. Na koncercie w Bratysławie była zupełnie sama, towarzyszył jej tylko kannel (który własnoręcznie wykonała). Z jego pomocą przywoływała stare melodie, umuzyczniała lotniskowe komunikaty i snuła przesycone magiczną atmosferą opowieści. Na płycie, nagranej z zespołem, ta magia nie ucieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz