|
Anna Meredith, fot. Helen Tong |
Obecność Anny Meredith na tegorocznym OFF Festivalu wpisuje się w szerszy trend. Do niedawna rozlegały się słuszne głosy o nadreprezentacji mężczyzn w programach festiwali. W tym roku przynajmniej część polskich imprez postanowiła zadbać o kobiety. Na OFF-ie głównymi gwiazdami zostały PJ Harvey i Feist, dwie legendy muzyki alternatywnej, do tego nieprzewidywalna, transgresywna Moor Mother, Siksa, która zdążyła wzburzyć środowisko punkowe, The Black Madonna czy kanadyjska wokalistka alternatywnego r'n'b Jessy Lanza. Każda z nich wymyka się łatwym klasyfikacjom. O krok dalej poszedł białostocki Halfway Festival, którego organizatorzy ogłosili, że w tym roku główną rolę na festiwalu będą odgrywały kobiety: Torres, Juana Molina – jedna z najważniejszych argentyńskich artystek, Angel Olsen, Cate Le Bon. Gdański Soundrive także podkreśla wątki feministyczne, zapraszając Princess Nokię, Sevdalizę czy Waxahatchee. To pewnie ucieszy Meredith, która za jeden ze swoich celów stawia sobie inspirowanie młodych dziewczyn do komponowania własnej muzyki, mówienia własnym głosem. Dokładnie tak, jak robi to ona od prawie dwudziestu lat.
Dla Dwutygodnika przybliżyłem postać Anny Meredith, uznanej kompozytorki muzyki poważnej, która w zeszłym roku wydała jeden z najciekawszych albumów z muzyką alternatywną. Kilka dni później,
dla Red Bull Music wybrałem dwunastkę artystek, które wystąpią na polskich festiwalach i na których koncertach trzeba być (jeden z nich już się odbył, ale o nim napiszę więcej już niedługo). Gdyby mógł, wybrałbym ze dwa razy więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz