poniedziałek, 15 maja 2017

Tam, gdzie powinniśmy być


Aidan Moffat po rozpadzie Arab Strap postanowił zająć się tradycyjnymi szkockimi balladami. Robi to jednak inaczej niż można było się tego spodziewać. Zwykle w takich przypadkach muzycy teksty pozostawiają bez zmian, poddając bardziej lub mniej radykalnym przekształceniom muzykę. Przeważnie bywa unowocześniana tak, by była przyjaźniejsza odbiorcom odzwyczajonych od tradycyjnych instrumentów i brzmień. Moffat jednak twierdzi, że przyczyną, dla której tradycja śpiewania ballad umiera są teksty, z którymi nie mogą utożsamiać współcześni odbiorcy, bo opowiadają o świecie odległym nie tylko czasowo, ale też przestrzennie. To, jak ją nazywa, muzyka pługa. Dlatego w swoich interpretacjach zmienia teksty, przenosząc je do miast, przywołując fejsa i twittera, dzielnego żołnierza zmienia w weterana w Iraku, opowiadając o upojnych nocach i ciężkich kacach (co w zasadzie robił także w ramach Arab Strap).

Swoje interpretacje przedstawia Sheili Stewart, legendarnej ludowej śpiewaczce, ostatniej z długiej dynastii. Sheila wie, że z nią umrze tradycja. Dlatego krytykuje Moffata za jego lekkie podejście do ballad. Ich nie wolno zmieniać, bo skoro pasowały w takiej formie przodkom, to nam także powinny. Stewart przypomina trochę Genowefę Lenarcik. Obie wiedzą, że są strażniczkami tradycjami, że mają obowiązki wobec swoich przodków, obie są ostatnimi przedstawicielkami świata, który już dawno odszedł, wyparty przez współczesność. Różni je podejście do tradycji. Lenarcik nie ma problemu z rewolucyjnym podejściem Rogińskiego do muzyki kurpiowskiej, więcej, wchodzi z nim w twórczy dialog, którego efektem jest Zaświeć niesiądzku Żywizny.

Ten spór między dwoma postawami, zachowywaniem tradycji w takiej formie, w jakiej została przekazana a unowocześnianiem jej do potrzeb współczesnego człowieka, jest osią filmu Tam, gdzie powinniśmy być. Oto jest pytanie: modernizować czy chronić przed zmianami? Czy zbyt duże ingerencje nie zatracą charakteru i korzeni muzyki? Czy zbyt pieczołowita ochrona nie uśmierci ledwie żyjącej tradycji, zmieniając ją w muzealny eksponat? Film nie odpowiada wprost na te pytania.

Choć muzyka jest w centrum dokumentu Paula Fegana, nie jest to film muzyczny. To film o przekazywaniu tradycji, o przemijaniu świata, kultury i ludzkiego życia, Moffat z zespołem wybiera się w trasę po wioskach i miasteczkach Szkocji, by sprawdzić, jak w miejscach, gdzie tradycja ballad jest jeszcze kultywowana (lub ciągle żywa w pamięci mieszkańców), zostaną przyjęte jego interpretacje. To podróż do sedna szkockiej tożsamości, daleko wykraczając poza muzykę. Porusza do głębi.

Film jest pokazywany na 14. Festiwalu Docs Against Gravity.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz