poniedziałek, 5 grudnia 2016

W centrum: Zapaska


Zaczęło się w Kamieńcu Podolskim. Tam poznali się Jana Szpaczinska i Pawło Niechytajło i powstała Zapaska, jeden z najciekawszych ukraińskich zespołów poruszających się po szeroko rozumianej muzyce alternatywnej. Na początku grali akustycznie, z czasem dołożyli elektronikę, w tym loopery i automaty perkusyjne. I mieszali. Swobodnie przeskakują między ukraińskim a angielskim, pojawia się polski (w cudownie absurdalnym Niema Ryby z ich drugiej Epki, Translitom), słowacki. Po dwóch Epkach wydanych przez rodzimą oficynę XXX Waves, trafili do jednej z moich ulubionych wytwórni, słowackiej Slnko.

Bardzo dobrze się w nią wpasowali, a może po prostu od początku pasowali do koncepcji Słowaków, czyli nowoczesnej muzyki odwołującej się do lokalności. Jana i Pawło przyznają się do takich odległych inspiracji jak malijski blues, muzyka z Bollywoodu czy hip hop. Jednocześnie ich muzyka jest oparta na ukraińskiej melodyce.

Najlepiej to słychać na ich najnowszej płycie, wydanej na początku tego roku Pomalu. Akustyczne brzmienia zeszły na dalszy plan, zostały przykryte cieplutką elektroniką, poszatkowanymi samplami i chillwave'owym rozmyciem. Pawło uprawia pseudo rap, Jana schowana za warstwą efektów wyśpiewuje czarujące, słowiańskie melodie. Piosenki są trochę surrealistyczne, czasem wydają się zaledwie szkicami, napisanymi w sypialni, ale to nie wada, bo ja uwielbiam taka lekko amatorską estetykę. Tym bardziej, że często trafiają się prawdziwe perełki, jak chociażby utwór tytułowy, elektropopowe Shkoliarska czy Generosity albo słoneczne Lety. Pomalu może nie zachwyca od początku do końca, ale na pewno to rzecz warta posłuchania i sprawdzenia, jak to się robi za miedzą.

Nie było mnie na Budapest Showcase Hub, gdzie dyskutowano na temat przyszłości muzyki, powiedzmy, środkowoeuropejskiej i jej szans na sukces. Jednym z rozwiązań ma być stworzenie prawdziwej, wspólnej sceny, wspólnego obiegu muzyki, żeby najpierw myśleć o Warszawie, Pradze, Wilnie czy Zagrzebiu, a dopiero potem o podboju reszty świata. Mnie to bardzo się podoba i kibicuję temu pomysłowi (zresztą z tego samego powodu zacząłem ten cykl), bo warto wspierać to, co lokalne. Najbliższa okazja już w piątek i sobotę, gdy Zapaska przyjedzie na dwa koncerty do Warszawy i Mińska Mazowieckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz