niedziela, 23 października 2011

Doskonałość

1. Nie wiem, czy to dlatego, że przez drugą połowę 2010 i prawie cały 2011 słuchałem Tuaregów, czy może to po prostu był lepszy koncert, ale wczorajszy występ Tinariwen podobał mi się dużo bardziej niż ten open'erowy.

2. Może też dlatego, że zaczął się o ludzkiej porze. 

3. A może dlatego, że Tuaregowie przyjechali w mniejszym składzie i mimo że ich ostatnia płyta jest wyciszona i skupiona, postanowili zagrać w Warszawie z mocą najlepszych rokendrolowych składów. 

4. Tak, to chyba dlatego. Piosenki, w których liderował Abdallah ag Alhousseyni pełne były typowo zachodniego rockowego żaru, ale nadal zanurzone w bezmiarze Sahary. W jednym z utworów jego gra na gitarze bardzo przypominała Omara Khorshida. I to był chyba najlepszy moment koncertu. Nie z powodu tego podobieństwa, lecz po prostu muzycy weszli wtedy w największy trans.

4a. Nie był, Mariusz Herma przypomniał mi, że przecież najlepszym momentem koncertu był rap w wykonaniu Alhousseyniego. Naprawdę, zarapował do prostej, dwuakordowej partii swojej gitary i odpowiednio "funkującego" zespołu. Część jego rymów była na pewno francuska, ale wydaje mi się, że przeplatał ją z tamaszek.

5. Ibrahim ag Alhabib opuścił pięć piosenek. Tych pięć, w których pierwsze skrzypce (a raczej gitarę - nie mogłem się powstrzymać) grał Alhousseyni. Kiedy był na scenie, Abdallah stawał się jedynie drugim wokalistą. Z początku wydawało się, że wejście Ibrahima spowodowało większą dawkę melancholii, ale on też pokazał, że hendrixowanie mu nie obce.

6. Co ja się będę dalej rozpisywał? Koncert był po prostu doskonały, dwie godziny minęły niczym chwilka. I tym bardziej żałuję, że nie będzie mnie jutro w Szczecinie.

4 komentarze:

  1. Głowiłem się nad językiem rapu. Niby brzmiał z francuska, ale nie zrozumiałem ani słowa. Tym bardziej intrygujące. A samo wykonanie mistrzowskie, Abdallah mógłby z miejsca wystartować z własnym rapowanym projektem.

    To naprawdę były dwie godziny? Zleciało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałem dzisiaj wywiad z Abdallahem na jutubie i mówi tam w tamaszek, ale co jakiś czas wtrąca francuskie zwroty.

    A z tym rapowym projektem to pełna zgoda, chętnie bym tego posłuchał. zresztą na majspejsie abdallaha jest ten kawałek, który zagrali wczoraj. na żywo brzmi lepiej. i chyba tam miesza tamaszek z francuskim.

    Tak, dwie godziny. o 21.10 zaczęli, 23.05 skończyli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, odkopałem "Ammassakoul" i w książeczce pod "Arawan" jest ewidentnie po francusku:

    Le monde est en fuite
    Personne ne s'interesse
    Aux gens des deserts qui souffrent de la soif
    Alors par quels mysteres
    L'eau coule-t'elle tant dans leur ville
    Et plus encore dans leurs champs

    OdpowiedzUsuń
  4. No to w takim razie taki dziwny ten francuski, bo na żywo trudno mi było wyłapać więcej niż pojedyncze słowa, a coś tam przecież umiem ;)

    OdpowiedzUsuń