środa, 17 marca 2010

Sublime Frequencies vol.1

Jeśli marzysz o czymś egzotycznym, nieznanym, zaskakującym lub po prostu chcesz posłuchać czegoś nowego, spróbuj czegoś od Sublime Frequencies.

Amerykanie w swoim katalogu mają zarówno albumy pojedynczych wykonawców, jak i rozmaite składanki, w których się specjalizują. Latynoamerykańska psychodelia z lat 60., tajskie rock'n'rolle - to najmniej egzotyczne przykłady. Oprócz tego można posłuchać muzyki mniejszości etnicznych z Laosu, muzykę Sahrawi, instrumentalny bollywoodzki pop, funk z faveli, puszczany na imprezach Comando Vermelho, najsilniejszego gangu w Rio przełomu wieków. Specjalnością i unikatowym pomysłem Amerykanów są płyty, które wypełniają od początku do końca transmisje radiowe. Od muzyki przez reklamy po serwisy informacyjne. I tak można się dowiedzieć co szumi w eterze w Birmie, Phenianie, na Sumatrze, Phnom Penh czy w Indiach. A to nie wszystko.

Jak już napisałem poza składankami Sublime Frequencies wydają także albumy kilku artystów. Moimi osobistymi faworytami są dwa tuareskie "zespoły" z nigerskiego Agadezu: Group Inerane i Group Bombino. Tak, jak Tinariwen są oni częścią tuareskiej gitarowej rewolucji, i tak, jak kiedyś lider Tinariwen, uczestniczą w antyrządowej rebelii. Właściwie obie grupy można traktować jako całość, bo grają w nich prawie ci sami muzycy. Płyta Inerane była nagrywana na ulicach Agadezu, płyta Bombino podobnie, ale pierwsza część albumu była rejestrowana nocami na piaskach Tenere. Sublime Frequencies piszą o ich piosenkach tak: "Ta muzyka i jej przesłanie nadziei, sprawiedliwości i uprawomocnienia tuareskiego stylu życia dzisiaj brzmią głośniej niż kiedykolwiek", "Te dziesięć piosenek jest kombinacją korzennego rocka, bluesa i folku w lokalnym tuareskim stylu czasem przeradzająca się pełną gitarową psychodelię. Tyle strona Sublime Frequencies.

Tym, co mnie najbardziej zachwyca w tych dwóch płytach to ich kojąca prostota, transowość i autentyczność, która aż bije po uszach. Ta muzyka chwyta za serce, wiem, że to mocno wyeksploatowany zwrot w czasach, kiedy wszystko musi być naj-, by zaistnieć w świadomości odbiorcy, ale do nich ten zwrot pasuje jak ulał. Nie trzeba znać ich języka, by poczuć ich smutek i radość. Gdyby ich do kogoś porównać , to z pewności byliby to wspomniani już Tinariwen, będący wzorem dla każdego tuareskiego gitarowego zespołu, ale Inerane i Bombino wydają się bardziej rebelianccy. Ciężko cokolwiek o nich napisać. To właśnie w takich momentach brakuje słów, bo tej muzyki się doświadcza, a nie po prostu słucha. Jest egzotyczna, ale i bliska, bo tak naturalna.



Oprócz płyt audio, Amerykanie mają w katalogu kilka DVD, korespondujących z CD czy winylami, czyli można obejrzeć dokumenty o Syrii, Maroku, Nigrze, Birmie i o muzykach i muzyce z tamtych stron. To także raczej materiał na osobny artykuł.

Każdy tytuł jest wydawany w 1000 egzemplarzy, najczęściej analogów. Jeśli jest duże zapotrzebowanie na album, to po jakimś czasie SF wypuszczają kolejne 1000 sztuk, ale już samych CD. Potem można jedynie kupić wersję cyfrową.

Warto się trochę wykosztować i zaopatrzyć w kilka pozycji Sublime Frequencies, bo mogą dostarczyć niezapomnianych wrażeń. Polecane szczególnie muzycznym poszukiwaczom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz