MSYLMA porusza się na granicy jawy i snu, na granicy teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Śpiewa w klasycznym arabskim, ale swój głos przetwarza na rozmaite sposoby, momentami nawet go dehumanizuje, czasem go multiplikuje, dodaje drugi, kobiecy głos, wymykając się binarności płci. Czaruje swoim głosem, przypomina i muezzina nawołującego do modlitw, jak i soulową diwę. Teksty znów odwołują się do przedislamskiej poezji, MSYLMA śpiewa o miłości, która jednocześnie spala i jest impulsem do zmiany. O stracie, która jest powodem do wątpienia w siebie. O stracie, z której nie można się otrząsnąć, a jednak trzeba ją zapomnieć, by żyć dalej. Odnosi się i do wiary, religii, mitologii, tworzy wielopoziomowe obrazy i metafory.
W Radiowym Centrum Kultury Ludowej pisze o wspólnym albumie MSYLMY i Ismaela. O debiucie tego pierwszego pisałem tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz