czwartek, 19 stycznia 2023

Chwile spokoju

Przeprowadzka, zmiana kraju, remont, którego zakres jest - jak zawsze - dużo większy od zakładanego. Tym rytmem toczy się w ostatnich tygodniach moje życie. Nie mam chwili, by odetchnąć. W tych rzadkich chwilach, kiedy nic się nie dzieje, wyciszenie zapewnia mi - to paradoks, wiem - kIRk. 

Jeszcze w połowie zeszłego roku byłem pewien, że dawno się rozpadli, zakończyli działalność. A jednak nie, po kolejnej hibernacji wrócili w zmienionym składzie. To nie dziwi, bo kIRk zawsze był dość płynnym zespołem. Do Pawła Bartnika, bez którego kIRka być nie może i Olgierda Dokalskiego dołączył grający na duduku - ormiańskim kuzynie oboju - Stanisław Matys. Tak, kIRk w 2022 to zespół przede wszystkim akustyczny.

To zespół również bardzo spokojny, może nawet stoicki i dostojny. Jakże inny od tego najbardziej znanego wcielenia, z czasów Mszy świętej w Brąswałdzie i Złej krwi. Grali wtedy duszno, gęsto, mrocznie. Muzyka wciągała i oblepiała jak bagno. Depresja w pigułce. A gdy poprawili to jeszcze Mszą świętą w Altonie, zrobiło się naprawdę ciężko. Trochę zmienili kierunek, gdy dołączyła do nich Antonina Nowacka. A potem zamilkli.

Wracają całkowicie odmienieni. Dokalski z Matysem budują powolne motywy, z rzadka podkręcone niepokojem. Trochę w tym przypominają Ellen Arkbro czy Aine O’Dwyer. Bartnik je modyfikuje, zapętla, ale tylko tak, by uwypuklić monumentalność muzyki. Współbrzmienie trąbki Dokalskiego i duduka Matysa momentami przywodzi na myśl nieodżałowany Nor Cold, mój ukochany, choć efemeryczny zespół warszawskiego jazzu. 

Jankowi Błaszczakowi mówili w Dwutygodniku, że porzucili rytm z potrzeby serca, że potrzebują się teraz uspokoić, że są w takim miejscu życia. Głęboko wchodzą w tę medytacyjność i ukojenie, szczególnie słychać to w Alyonie i Teodorze. W tym drugim utworze Matys doskonale wykorzystuje lamentacyjną barwę duduka, Bartnik ją tylko zwielokrotnia, a Dokalski jest gdzieś w tle, buduje drugi, trzeci, czwarty plan. Może lepiej byłoby napisać maluje, bo statyczność muzyki kIRka można porównać do pejzaży - rozległych widoków, najlepiej górskich, z dolinami pełnymi jesiennej mgły. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz