środa, 26 sierpnia 2015

Wersja demo


Do pomysłów wydawania demówek, szkiców, czy niedokończonych nagrań mam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony często jest to skok na kasę, zapełnienie cyklu wydawniczego, wywiązanie się z kontraktu, czy próba zarobienia na nieżyjącym muzyku. Z drugiej - fantastyczny wgląd w warsztat pracy muzyka. Liczne demówki, rozmaite wersje pokazuję, ile pracy i wysiłku trzeba włożyć, by stworzyć kompletny utwór. Że to częsta droga na oślep. Słuchając ich można spróbować zrozumieć proces twórczy, ale i mocno się rozczarować, gdy demówka wzbudza więcej emocji niż finalny produkt. Fascynujące jest także przywiązanie do utworów, które mogą wyjść na światło dzienne nawet kilka dekad po napisaniu (vide Neil Young i jego ciągłe buszowanie we własnych archiwach).

Najnowsza kompilacja dem Marka Lanegana, Publishing Demos: 2002 pokazuje muzyka w procesie przejście od bardziej tradycyjnego, bluesowego grania do elektrycznego, narkotycznego rocka. Miniaturka Grey Goes Black na głos i gitarę wypłynęła dekadę później na Blues Funeral w postaci pełnokrwistej piosenki, napędzanej automatem perkusyjnym z dyskotekowym posmakiem. Jeszcze ciekawiej sprawa się ma z największym przebojem Lanegana, Metamphetamine Blues. Pierwotnie zatytułowany When It's in You, mógł spokojnie pojawić się na wczesnych płytach wokalisty (albo na Dust Screaming Trees). Ciepłe brzmienie, bogata aranżacja z delikatnymi echami grunge'u w niczym nie przypomina wersji, która ukazała się dwa lata później na Bubblegum. Został tylko fantastyczny refren ze słowami "I don't want to leave this heaven so soon". Wszystko inne się zmieniło. Lanegan nie śpiewa delikatnie, lecz charczy swoim barytonem, jakby to było jego ostatnie nagranie; tekst stał się jeszcze bardziej gorzki. A piosenka zmieniła się z bluesowej ballady w majstersztyk prosto z Palm Desert. Zapiaszczone brzmienie, świdrująca gitara, metaliczna perkusja. Zupełnie inna jakość. Jedyne, czego szkoda z When It's in You to powtarzający się motyw pianina. Zresztą sami posłuchajcie:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz