sobota, 2 lutego 2013

2012: miejsca 10-6

10. Sleigh Bells - "Reign of Terror"

Gdzieś uleciał brud znany z "Treats". Gitary nie są już tak obezwładniające, a oni tak bezczelni w generowaniu hałasu. Nadal sią niepokorni, ale wydawać się może, że największe cwaniaki amerykańskiego indie trochę zmiękły. Faktycznie, "Reign of Terror" to przede wszystkim popowe piosenki, lecz to tylko zmiana akcentów. Agresji szukamy gdzie indziej. Gitary tną teraz z chirurgiczną precyzją, spoważniały teksty, które kontrastują z cukierkowym wokalem Alexis Krauss. W piosenkowym wydaniu Sleigh Bells wypadają może mniej zawadiacko, ale równie frapująco.


9. Firewater - "International Orange!" (recenzja)

Jednym z moich marzeń jest zobaczenie zachodzącego słońca nad Bosforem.Wiem, samolotem można tam dolecieć w każdej chwili, ale boję się, że moje wyidealizowane wyobrażenia legną w gruzach. Na razie więc zagłębiam się kolejną płytę Firewater. Tod A ponownie zderza Wschód z Zachodem. Czasem jego rewolucyjny charakter zwycięża i wtedy robi się nieprzyjemnie, czasem pisze pocztówki i wtedy jest przepięknie.


8. Cloud Nothings - "Attack on Memory"

Od premiery trzeciej płyty Cloud Nothings minął już pełen rok, a nadal uważam ich za swoją prywatną Nirvanę. O tym pisałem już tu.


7. Bomba Estereo - "Elegancia Tropical" (recenzja)

Im bliżej końca podsumowania, tym paradoksalnie coraz ciężej pisze mi się o kolejnych płytach. Zadaję sobie pytanie, co tak naprawdę ujęło mnie w "Elegancia Tropical"? Zgrabnie złożone piosenki, karaibska pulsacja, elektryzujący rap Li Saumet, łatwość, z jaką tworzą leniwy klimat, a może właśnie to, jak szybko przenoszą się z rozgrzanego klubu pod palmy na plaży, WAKACYJNOŚĆ? Wszystko naraz, ale przede wszystkim to, że mimo kilku mocnych klubowych odlotów są nienagannie eleganccy.


6. Jessie Ware - "Devotion" (recenzja)

Powiedzieć, że "Devotion" jest zmysłowym albumem, to nic nie powiedzieć. Debiut panny Ware jest wyładowany sensualnością. Jessie kusi swoim przepięknym głosem, w czym pomaga jej elektroniczny soul ery post-dubstepowej. Ja się dałem uwieść od pierwszego przesłuchania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz