czwartek, 13 lutego 2014

Yumi Zouma - Yumi Zouma



Rzut oka na okładkę, która pojawiła się u Mariusza Hermy i już wszystko wiem. Nostalgiczne, spoglądające w polaroidowe lata 80. disco. Może delikatnie zmierzające w stronę chillwave'u. Pewnie mieści się gdzieś między drugim Toro y moi a "Contrą" Vampire Weekend.

Prawie mi się udało. Debiut rozsianych po świecie i nagrywających drogą korespondencyjną Nowozelandczyków nie ma nic wspólnego z Vampire Weekend (poza okładką), za to całkiem sporo z Toro. Delikatny, ale mniej skąpany w dreampopowej chmurze, z mocniej wyeksponowanym tanecznym pierwiastkiem. Przy tym bardzo elegancki, ale nie dostojny. Zmysłowy i kuszący niczym Class Actress, lecz zdecydowanie bardziej dziewczęcy i niewinny.

Z polairodowścią trafiłem w dziesiątkę. "Yumi Zouma" przywołuje na myśl lekko wyblakłe kolory, wypłowiałe w letnim słońcu. A może te kolory wyblakły, bo to lato już dawno minęło? Byliśmy piękni i młodzi. Pierwsze miłostki i podobne banały, które z czasem stały się synonimem lepszego (bo beztroskiego - kto się wtedy przejmował PKB?) życia. Rozjechaliśmy się po świecie, urwał się kontakt z przyjaciółmi, wtedy wydawało się, że na całe życie. Oni tez się rozproszyli. Kiedyś kumple z jednego miasta, dziś rozpięci między Nowym Jorkiem i Paryżem. To słychać w tych czterech piosenkach. Paryska elegancja i nowojorski szyk.



2 komentarze:

  1. Tą okładką rozbili bank. Rozpanoszyła się po sieci błyskawicznie jeszcze w tamtym roku, u mnie też najpierw przyciągnęli oko, a dopiero potem ucho. Rodacy wyraźnie się nimi jarają i liczą na drugą Lorde, zdecydowanie na wyrost, ale może pierwszy globalny sukces wlał w nich trochę wiary w siebie i rozkręci się nam drugi kraniec świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, na powtórkę sukcesu Lorde nie mają co liczyć, nie ten kaliber i chyba jednak są zbyt alternatywni. Mam też nadzieję, że oprócz aktywizacji własnej sceny, Yumi Zouma zwrócą uwagę na sąsiadów z Australii, bo w podobnych klimatach dzieje się tam sporo, choćby w stajni Future Classic (aż zdziwiłem się, że YZ wydają się gdzie indziej)

      Usuń